Koronawirus. Dlaczego ludzie wierzą w teorie spiskowe? Psycholog tłumaczy, w jaki sposób pandemia nakręca dezinformację
Wybuch pandemii sprzyja szerzeniu się teorii spiskowych.
Fot. 123RF

Koronawirus. Dlaczego ludzie wierzą w teorie spiskowe? Psycholog tłumaczy, w jaki sposób pandemia nakręca dezinformację

Teorie spiskowe w czasie pandemii koronawirusa zyskują coraz więcej zwolenników. Globalne spiski mają według nich mieć związek ze szczepionkami, światowymi koncernami, a nawet siecią 5G. Jak rozmawiać z takimi osobami?

Świat ostatnio bardzo nas zaskakuje. Z jednej strony nauka radzi sobie z pokonywaniem kosmicznych problemów, ale z drugiej – ludzi pokonuje maleńki mikrob. Wiele osób próbuje więc sobie jakoś to wszystko tłumaczyć. Nie zawsze racjonalnie.

Długa historia teorii spiskowych

Zmieniają się detale, ale schemat jest taki sam, jak w opowieściach, które przed wiekami podawane był z ust do ust jako tajemna wiedza od kapłanów, szamanów lub objawiona wprost z nieba. Ukryte moce lub istoty realizują swoje interesy, chcą nami zawładnąć. Możemy im się przeciwstawić, jeśli uda nam się odkryć ich szemrane zamiary. Do tego wystarczy „logika” albo „chłopski rozum”, trzeba tylko „włączyć myślenie”.

Zmowa koncernów i wielkie gady, czyli absurdalne teorie

"Szczepionki są puste” albo przeciwnie: „zawierają podejrzane substancje, które przejmują kontrolę nad umysłem”. „Światem rządzą koncerny farmaceutyczne, międzynarodowe spiski albo reptilianie (gadzie istoty), którzy chcą zniszczyć ludzkość”. Każdy chyba spotkał się z takimi teoriami. Teraz jest ich jeszcze więcej – opinii, wiadomości, które podważają oficjalne dane i to, co mówią naukowcy. Niektóre, od biedy, mogłyby uchodzić za prawdopodobne, ale większość ociera się o absurd. Coraz częściej przekazują je osoby, których nie podejrzewalibyśmy o naiwność i oderwanie od rzeczywistości.

Pandemia dezinformacji

Szerzeniu niewiarygodnych opowieści sprzyja pandemia (nazywana zresztą plandemią i wielką ściemą Big Pharmy), ale też rozwój mediów społecznościowych. Pseudonaukowe konta na Twitterze czy grupy na Facebooku, choć są często nakręcane przez trolli, mają masę realnych członków. Moderatorzy nie nadążają z ich blokowaniem w ramach walki z dezinformacją. Odkrycia „profesorów ukrytych terapii” rozchodzą się jak viral.

Profesor Tomasz Grzyb z SWPS, zajmujący się psychologią wpływu społecznego, widzi w tym pierwotny mechanizm, który towarzyszy nam od początków ludzkości. Musieliśmy uczulić się na sygnały o zagrożeniach po to, żeby przetrwać.

Jesteśmy ewolucyjnie nastawieni, by chłonąć i przekazywać dalej wszelkie negatywne wiadomości, plotki, mroczne scenariusze – mówi Profesor Tomasz Grzyb z SWPS.

Dlatego to się dobrze „sprzedaje”, a najlepiej wtedy, kiedy rośnie poczucie zagrożenia. Wiara w hipotezy, w których „coś jest na rzeczy”, najmocniej dochodzi do głosu w niepewnych czasach, gdy pogarsza się sytuacja ekonomiczna. Ludzie próbują wtedy znaleźć związki przyczynowo-skutkowe, „łączyć kropki”, nawet jeśli te połączenia są wątpliwe.

Potwierdzają to badania przeprowadzone na objętych wojną terenach Ukrainy. W tych rejonach, gdzie mieszkańcy najbardziej byli narażeni na niebezpieczeństwo, teorie spiskowe mnożyły się z wyjątkowym natężeniem. Jak się okazało, ich treść nie miała większego znaczenia, hipotezy wręcz wykluczały się wzajemnie. Ale liczyło się to, że prosto tłumaczyły, co się dzieje. Prof. Tomasz Grzyb potwierdza: ludzie wierzą w rzeczy nie do wiary, bo szukają prostych sposobów na rozwiązanie swoich skomplikowanych problemów.

Dlaczego ludzie wierzą w globalny spisek?

Brytyjska psycholog dr Karen Douglas prowadziła badania na ten temat i doszła do wniosku, że motywacją takich osób, obok próby zrozumienia świata i potrzeby kontroli, jest chęć utrzymania pozytywnego wizerunku siebie. Jej zdaniem, o wiele częściej w teorie spiskowe wierzą ludzie, którzy czują się niedocenieni, gorsi, na marginesie jakiejś społeczności. Wolą myśleć o sobie jak o ofiarach globalnego spisku niż jak o ofiarach losu.

Rozmowa ze zwolennikiem teorii spiskowych – czy ma sens?

Zdaniem brytyjskiej psycholog, z takimi ludźmi nie ma co podejmować dyskusji. My kłócimy się o fakty, druga strona broni ważnych dla siebie wartości: poczucia bezpieczeństwa i pozytywnego obrazu siebie.

Są jednak sytuacje, kiedy trudno tematu nie podjąć. Psychologowie radzą, żeby wtedy zamiast szukać argumentów, stawiać pytania. Najbardziej nawet racjonalne argumenty mogą zostać podważone twierdzeniem, że wszystko zostało ukartowane. Kosmonauci są przekupieni, więc nie zdradzą, że Ziemia jest płaska, naukowcy z chińskiego laboratorium zastraszeni, więc nie powiedzą, skąd się wziął wirus. Pytania skłaniają rozmówcę do tego, by spróbował zweryfikować to, co mówi. Samodzielne odpowiadanie na pytania pozwala odkryć wiele rzeczy, których wcześniej nie brało się pod uwagę.

Powołaj się na rzetelne źródła

Zwolennicy wątpliwych teorii lubią powoływać się na źródła. W odpowiedzi warto również odesłać ich do źródeł – tyle że sprawdzonych informacji, np. do oficjalnych stron uniwersytetów czy instytucji naukowych. W sieci jest też coraz więcej blogów i portali prowadzonych przez popularyzatorów nauki, którzy rzeczowo i przystępnie tłumaczą zjawiska, z którymi mamy teraz do czynienia. W zgodzie z rozumem i nauką, a w kontrze do teorii spiskowych. Trzeba też wziąć pod uwagę, że są ludzie, którzy zdania nie zmienią. Bo nie, niezależnie od faktów. Nie pozostaje nic innego, jak to uszanować.

 

Czytaj więcej