"Michał wydawał się świetną partią, na szczęście w porę odkryłam, do czego jest zdolny..."
Fot. 123RF

"Michał wydawał się świetną partią, na szczęście w porę odkryłam, do czego jest zdolny..."

"Michał pochodził z majętnej i szanowanej rodziny. Miał maniery arystokraty i bardzo mi imponowało, że zwrócił uwagę na taką szarą myszkę jak ja. Tylko moja siostra Ola była sceptyczna... Czas pokazał, że miała racje!" Ania, 24 lata

W piątkowy wieczór bawiłam się na imprezie u koleżanki. Chociaż „bawiłam się” to niezbyt dobre określenie... Po prostu siedziałam w kącie, obserwując tańczące pary. Nagle stanął przede mną chłopak, którego wcześniej nie znałam. Był przystojny, świetnie ubrany i już na pierwszy rzut oka robił wrażenie kogoś z wyższych sfer.

Michał miał pozę... arystokraty

– Witaj – rzucił, posyłając mi zabójcze spojrzenie. – Mogę się przysiąść? A gdy skinęłam potakują co głową, wyciągnął rękę w moim kierunku.
– Michał Filip Jarczyński, miło mi.
Zaskoczona, zamrugałam powiekami. Kto dzisiaj przedstawia się dwojgiem imion? Uznałam, że to żart.
– Anna Urszula Ziobrowska – rzuciłam z udawaną powagą, podając mu dłoń.
Nie wyglądał na zdziwionego. Z pewną siebie miną usiadł w fotelu obok.
– Hm. Od czego zaczniemy naszą znajomość? – spojrzał na mnie, marszcząc śmiesznie brwi. – Wiem! – wykrzyknął.
– Co? – spytałam rozbawiona.
– Zadam ci bardzo oryginalne pytanie... – popatrzył na mnie znacząco.
– Pytaj, nie chcę cię przecież trzymać w niepewności... – zachęciłam, wpadając w jego ton.
– Gdzie pracujesz?
Wybuchnęłam śmiechem.
– Ale mnie zaskoczyłeś! Uczę historii w szkole. A czym ty się zajmujesz?
– Ja? Jestem stomatologiem – odparł. – Ojciec zatrudnił mnie w swojej klinice. Wiesz, taki mały, rodzinny interes...
„Ach, słynna klinika stomatologiczna doktora Jarczyńskiego!”, uświadomiłam sobie. „Mały interes, faktycznie...”
– Dość już o prozie życia – w oczach chłopaka pojawiły się figlarne błyski. – Porywam cię do tańca...
Wstaliśmy. Z głośników sączyła się jakaś „pościelowa” melodia. Michał objął mnie i przytulił, a ja... Nagle poczułam, że to ten jedyny! Może sprawił to jego urok, a może fakt, że doskonale tańczył...

Siostra twierdziła, że to zwykły playboy, ale nie chciałam jej słuchać

Po imprezie nowy znajomy odwiózł mnie do domu. Myślałam, że już więcej się nie zobaczymy, tymczasem już następnego dnia z rana... Właśnie zrobiłam sobie kawę i usiadłam do sprawdzania prac uczniów, gdy zadzwonił dzwonek u drzwi.
– Witaj, historyczko – w progu stał Michał z bukietem kwiatów. – Przygotuj się na niezwykły dzień.
– Wiem, że będzie wyjątkowy! – zaśmiałam się. – Czeka na mnie cały stos sprawdzianów do poprawienia...
– Och, przestań – chłopak skrzywił się z niesmakiem. – W weekend?
– No tak – westchnęłam. – Sam wiesz, jak to jest. W końcu ty też pracujesz.
– Mam jakieś dyżury w klinice – odparł niedbale – ale na razie nie muszę się do nich zbytnio przykładać. No, daj się skusić na mały wypad.
– Ale przecież klasówki... – bąknęłam.
Mój opór nie na wiele się zdał. W końcu pojechałam na tę wycieczkę.
Odtąd spotykaliśmy się regularnie. Michał zabierał mnie do restauracji, woził swoim luksusowym samochodem... A ja byłam coraz bardziej zakochana. Moja siostra, Olka, sceptycznie przyglądała się naszemu związkowi.
Anula, puknij ty się w głowę – powiedziała mi kiedyś bez ogródek. – Przecież to zwykły playboy!.
– No coś ty – obruszyłam się. – Jemu na mnie naprawdę zależy...
– Nie bądź naiwna – sarknęła. – Tacy jak on lekko traktują dziewczyny!

Byłam pewna, że jestem dla niego wyjątkowa

Z satysfakcją pomyślałam, że moja siostra się myliła, bo po zaledwie kilku miesiącach znajomości Michał mi się oświadczył! Po uroczystym wieczorze w restauracji podarował mi pierścionek, a potem zaprosił na weekend do swoich rodziców.
– Najwyższy czas, żeby poznali swoją przyszłą synową – oznajmił.
W następny piątek wyruszyłam więc na podbój rodziny Jarczyńskich. Gdy jednak podjechaliśmy z Michałem pod ich okazałą willę, poczułam się nieswojo. „A jeśli uznają, że nie pasuję do ich syna?”, zaniepokoiłam się.
W salonie zastaliśmy rodzinę zebraną w komplecie. Na nasz widok pan domu podniósł się z krzesła.
– Witamy, pani Anno. Mam nadzieję, że będzie się pani u nas dobrze czuła... – powiedział, ściskając moją dłoń. Potem przedstawił mi kolejno: matkę mojego chłopaka, jego młodszego brata, Jerzego oraz żonę Jurka, Ewelinę.
– A teraz, jeśli chcesz, pokażę ci ogród – zaproponował narzeczony, gdy prezentację mieliśmy już za sobą.
– Nie zabawcie tam za długo – wtrąciła pani domu. – Michał, pamiętasz, że mamy dziś gości? Kiedy tylko wyszliśmy z salonu, zaraz zasypałam ukochanego pytaniami:
– Jacy goście? O co chodzi?
– Och, wpadnie kilku starych znajomych – rzucił lekko.
– To wszystko...

Eleganckie przyjęcie i... szok!

Wieczorne spotkanie „kilku starych znajomych” okazało się wielkim, eleganckim przyjęciem. By pokryć skrępowanie, piłam jednego drinka za drugim. Nagle zorientowałam się, że mój chłopak gdzieś zniknął...
– Nie widziałeś Michała? – zagadnęłam Jerzego, gdy akurat przechodził obok.
– Nie – zaśmiał się. – Nie przejmuj się, mojej żony też nie widać...
Od wypitego alkoholu coraz mocniej szumiało mi w głowie. Wyszłam na taras, by nieco ochłonąć. I wtedy zobaczyłam dwie postacie, wyłaniające się z ogrodu. To byli Michał i Ewelina! Przystanęli. Mój chłopak objął żonę brata i pocałował ją w usta. Nie wierzyłam własnym oczom! Nim zdążyłam ochłonąć, Ewelina weszła do domu. Michał odczekał moment, po czym wszedł drugimi drzwiami i pojawił się na tarasie.
– Jak się bawisz, kochanie? – zagadnął mnie wesoło, jakby nic się nie stało. Nie odpowiedziałam mu.
– Długo tu stoisz? – zapytał w końcu.
– Wystarczająco... Widziałam was!
– Masz na myśli mnie i Ewelinę? – rzucił beztrosko. – To taki mały romansik, bez znaczenia. Zapomnij o tym. Najwyraźniej uważał, że nie musi tłumaczyć nic więcej...

Poczułam, że robi mi się niedobrze

– Słuchaj, źle się czuję – odezwałam się. – Chcę pojechać do domu.
– Jak to? – zdziwił się. – Weekend dopiero się zaczyna... Nie dałam się przekonać, więc skapitulował i odwiózł mnie. Pożegnałam go, a zaraz potem zadzwoniłam do siostry, by wszystko jej opowiedzieć.
– Ten romans z Eweliną... – ciągle byłam zszokowana. – Dla niego to było takie naturalne! Ola taktownie nie skomentowała tego, ale ja i tak wiedziałam, co myśli.
– Wiesz co? – westchnęłam w słuchawkę. – Miałaś rację co do Michała...
Nazajutrz zadzwoniłam do tego zdrajcy i powiedziałam mu, że to koniec. Najpierw zaniemówił. Potem domagał się wyjaśnień, a wreszcie wściekł się i rzucił słuchawką. Pewnie nie mógł zrozumieć, że taka szara gąska jak ja ma odwagę porzucić kogoś takiego jak Michał Filip Jarczyński. Cóż, nie wejdę więc do jego majętnej i szanowanej rodziny, ale nie żałuję swojej decyzji. Jestem przekonana, że gdybym wyszła za Michała, czułabym się bardzo samotna... 

Czytaj więcej