"Adam nie chciał u mnie nocować, nie znałam też jego przyjaciół. Wkrótce zrozumiałam, dlaczego..."
Fot. 123RF

"Adam nie chciał u mnie nocować, nie znałam też jego przyjaciół. Wkrótce zrozumiałam, dlaczego..."

"Z Adamem miało być jak w bajce. I było. Dużo przebywaliśmy razem. Śmialiśmy się razem i razem martwiliśmy. Ufałam mu bezgranicznie. Chociaż było coś, co mnie niepokoiło i dziwiło, zignorowałam to! Niestety..." Wiktoria, 29 lat

Kiedyś zobaczyłam w księgarni książkę „Mój facet mnie okłamuje”. Chciałam ją kupić. Już wyciągnęłam po nią rękę, ale cofnęłam. Zdawało mi się, że wszyscy na mnie patrzą i współczują: „To ta, którą facet oszukuje”. Czerwona i upokorzona wyszłam stamtąd jak najszybciej. Wtedy zrozumiałam, że kłamstwo odbiera poczucie własnej wartości i choć to nie ja kłamałam, ale mnie oszukano, czuję się poniżona.

Było cudownie, ale nie chciał u mnie nocować

Z Adamem miało być jak w bajce. I było. Poznaliśmy się w klubie. Był przystojny, inteligentny, szarmancki. Zaczęliśmy się spotykać, potem sypiać ze sobą. Wierzyłam w to, że się pobierzemy. Nie mówiliśmy o ślubie, ale czułam, że on też tego chce. Sądziłam więc, że to związek „na poważnie”. Ufałam mu. Dużo przebywaliśmy razem. Zwierzałam się Adamowi z kłopotów, zawsze się nimi przejmował i starał się pomóc. Śmialiśmy się razem i razem martwiliśmy.
Jedyne, co mi przeszkadzało, to, że nie zostawał u mnie na noc. Na palcach jednej ręki mogłam policzyć, ile razy u mnie został.

Zawsze się spieszył do domu i nie znałam jego przyjaciół

– Zrozum – prosił, obrzucając pocałunkami moje policzki – mam chorą mamę, nie mogę jej zostawiać na tak długo samej. Rozumiałam. Była słaba, musiał się nią opiekować. Nic więc nie mówiłam, kiedy ubierał się wieczorem i wychodził, ale ta mama była w moim odczuciu chyba trochę toksyczna. Czułam, że w przyszłości, kiedy zechcemy zamieszkać razem, mogę mieć z nią kłopoty. Ale kto by się przejmował takim drobiazgiem? Najważniejsze, że w tamtej chwili czułam się szczęśliwa.
Było jeszcze coś innego, co mnie dziwiło. Każda para po pewnym czasie zaczyna się spotykać ze znajomymi. My też zaczęliśmy, tyle tylko, że wyłącznie z moimi.

Usłyszałam słowa, których nigdy bym się nie spodziewała!

Pewnego dnia zadzwoniła do mnie koleżanka.
– Widziałam cię z Adamem.
– Znasz go? – ucieszyłam się, że choć jeden wspólny znajomy nam się trafił.
– Znam – odparła jakimś dziwnym tonem. – Właśnie dlatego dzwonię, że widziałam was razem... – zająknęła się. – Wydaje mi się, że ty chyba czegoś nie wiesz...
– Czego? – nie rozumiałam jej zawiłej mowy. W słuchawce przez moment panowała cisza.
Adam jest żonaty – usłyszałam wreszcie słowa, których nigdy w życiu bym się nie spodziewała. – Mają dziesięcioletnią córkę, budują razem dom...

Jak mogłam wcześniej nie zauważyć, że mnie oszukuje? 

Byłam w szoku. W pierwszej chwili nie mogłam w to uwierzyć! Dowiedziałam się, że wśród znajomych uchodzą za bardzo dobre małżeństwo, on o nią dba, jest uważny. Toksyczna mamusia więc nie istnieje... Nagle wyjaśniło się wszystko! Nie mogłam tylko pojąć, jak dałam się tyle miesięcy oszukiwać? A ja mu tak ufałam! Nieraz słuchałam o zdradzonych kobietach i zawsze wydawało mi się, że są albo ślepe, albo chcą być oszukiwane. Bo przecież istnieją jakieś oznaki, z których można wyczytać prawdę. Ja sama w naszym związku zobaczyłam ich nagle tak wiele. Jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć?

Zerwanie z Adamem dużo mnie kosztowało

Odeszłam od Adama. Bardzo dużo mnie to kosztowało, bo naprawdę go kochałam. Trudno z dnia na dzień zmienić w sobie wszystko. Dobijały mnie te puste wieczory... Płakałam. Wiedziałam, że nie ma po kim, a jednak nie mogłam się uporać ze swoim nagłym osamotnieniem. Z liczbą pojedynczą na każdym kroku. Wiele miesięcy trwał mój powrót do równowagi. W końcu jakoś wyszłam na prostą.

W końcu poznałam uczciwego faceta, ale...

Mniej więcej rok później na imieninach koleżanki poznałam Zbyszka. Odprowadził mnie do domu, zaproponował randkę. Zgodziłam się. I zaczęliśmy się spotykać, nieraz zostawał u mnie na noc. Zaczęliśmy rozmawiać o ślubie, pewnego dnia poprosił mnie o rękę. Zaręczyliśmy się. Wszystko jest w porządku. Zbyszek to uczciwy, porządny facet. Powinnam żyć spokojnie, być szczęśliwa, ale nie potrafię. Bo przecież Adam też mi się taki wydawał...
Kiedy pierwszy raz sprawdzałam komórkę Zbyszka, czułam się fatalnie. Potem weszło mi to w krew. Czekałam, aż wyjdzie ze śmieciami albo pójdzie pod prysznic. Kontrolowałam wszystko. Jego telefon, portfel, kieszenie. Nigdy nic nie znalazłam. Ale mnie to nie przekonywało.

Robiłam mu z życia piekło

Wydzwaniałam do niego całymi dniami. Jeśli nie odbierał, natychmiast rodziły się w mojej głowie podejrzenia. Widziałam go oczami wyobraźni w ramionach innej, na pewno zgrabniejszej i ładniejszej ode mnie. Czułam się upokorzona, oszukiwana. Kiedy przychodził, robiłam mu awantury.
– Masz kogoś, nie zaprzeczaj! Przejrzałam cię, kłamiesz na każdym kroku! Nie pozwolę, żebyś mnie zwodził! – krzyczałam. Obejmował mnie, tulił. Próbował tłumaczyć, ale to tylko dolewało oliwy do ognia. Byłam pewna, że kłamie. W końcu jakoś mnie przekonywał, godziliśmy się po to, by nazajutrz moja męka zaczynała się na nowo. To było silniejsze ode mnie. Znów wydzwaniałam, wypytywałam kontrolowałam. Nie mógł wyjść z kumplami na piwo, żebym nie podejrzewała go o zdradę.

W końcu nie wytrzymał tego inwigilowania

Któregoś dnia spakował walizkę i wyniósł się. Dopiero wtedy się opamiętałam. Zadzwoniłam do niego natychmiast.
– Wróć – wyszeptałam. – Nie zostawiaj mnie samej, tęsknię za tobą i ciężko mi bez ciebie.
– Wiktoria, kocham cię i chcę być z tobą. Ale to jest ponad moje siły. Tak się nie da żyć. Jestem już tym bardzo zmęczony – powiedział z westchnieniem.
Obiecałam, że to się zmieni, że ja się zmienię. Że już nigdy nie zrobię mu piekła. Wierzyłam, że mi się uda.

Kłamstwo Adama mnie zatruło

Wytrzymałam tydzień. A potem znów zakradło się do mojego serca podejrzenie... Walczyłam ze sobą, ale pewnego dnia, kiedy wyszedł na chwilę do sklepu, chwyciłam jego komórkę. Nic tam nie znalazłam, jak zwykle, za to przyłapał mnie na tym Zbyszek. Myślałam, że umrę ze wstydu! Nie chcę go sprawdzać i kontrolować, ale to jest silniejsze ode mnie. Zbyszek wie, co przeżyłam, zanim go poznałam. Jest cierpliwy. Znosi to wszystko, ale wiem, że którego dnia może nie wytrzymać. Odejdzie. Co wtedy zrobię? Kłamstwo Adama mnie zatruło. Czy tak już będzie zawsze? 

 

Czytaj więcej