"Seks nigdy nie był moją mocną stroną i nie umiem tego zmienić..."
Fot. 123 RF

"Seks nigdy nie był moją mocną stroną i nie umiem tego zmienić..."

"Mój pierwszy mąż zarzucał mi, że jestem oziębła. Ale zamiast się bardziej starać, znalazł sobie kochankę. Mój drugi mąż jest bardziej wyrozumiały. Zaczęłam trochę w łóżku udawać, żeby nie było mu przykro. – Na pewno było ci dobrze? – dopytuje się, jakby miał wątpliwości. A ja nie chcę go stracić..."  Ania, 36 lat

Jeśli chodzi o mężczyzn, zawsze byłam nieśmiała. Michał, mój pierwszy mąż, był też moim pierwszym mężczyzną. Przeżyliśmy razem osiem lat, choć nie byliśmy zbytnio dobraną parą. Także w łóżku, mimo że na „te sprawy” narzekał głównie Michał i całą winę zrzucał na mnie.

Dawał mi do zrozumienia, że słaba ze mnie kochanka

Trudno się dziwić, że nie dążyłam do zbliżeń. Małżeński obowiązek był dla mnie po prostu obowiązkiem. Mąż zarzucał mi, że jestem oziębła i nie ma we mnie ognia. Ale zamiast się bardziej starać, znalazł sobie kochankę. Było to dla mnie strasznie upokarzające i jednoznacznie przesądziło o losie naszego małżeństwa. Zdecydowałam się na rozwód, a mąż się uprzejmie zgodził.
Przez długi czas w ogóle nie interesowali mnie mężczyźni i związki. Bałam się kolejnego zawodu, ale z czasem zatęskniłam za miłością. Zaczęłam się umawiać z różnymi panami. Pozwalałam im się do siebie zbliżyć, ale niezbyt blisko. Seks budził we mnie lęk, ponieważ strasznie bałam się krytyki. Nie wierzyłam, że mogę być dobrą kochanką i szybko zrywałam znajomość.

Kiedy poznałam Janka, zaczęło mi zależeć

Zakochałam się i powoli, powolutku otwierałam się na bliskość. Pierwszy raz poszliśmy do łóżka po czterech miesiącach znajomości. Głównie dlatego, że nie chciałam go dłużej zwodzić. Na początku byłam spięta i strasznie sztywna.
– Nie bój się… – Janek bardzo się starał, żebym się rozluźniła.
Był czuły i cierpliwy. Po naszym zbliżeniu pocałował mnie i powiedział:
– Nie martw się, następnym razem pójdzie nam lepiej...
„Więc jego też rozczarowałam?”, zmartwiłam się. Na szczęście, nic na to nie wskazywało. Janek zabiegał o mnie dalej i wkładał wiele starań w to, żeby było nam razem dobrze. Wszystko byłoby OK, gdyby nie seks. Wciąż miałam wrażenie, że nie staję na wysokości zadania.
– Na pewno było ci dobrze? – dopytywał się mój partner, jakby miał wątpliwości. Ja też je miałam...

Z czasem nauczyłam się trochę udawać

Przypominały mi się słowa byłego męża i wciąż się bałam, że jestem zbyt oziębła. Z czasem nauczyłam się trochę w łóżku udawać, żeby Jankowi nie było przykro. Pozornie wszystko grało. Kochaliśmy się i uchodziliśmy za udaną parę. Znajomi mówili, że pasujemy do siebie, co było miłe. W końcu postanowiliśmy się pobrać. Wiem, może nie byłam superkochanką, ale nadrabiałam innymi rzeczami. Dbałam o dom i męża, świetnie gotowałam. Miałam jednak wrażenie, że Jankowi to nie wystarcza. Lubił seks i zależało mu na urozmaiceniu naszego pożycia małżeńskiego. Namawiał mnie na różne rzeczy, a ja się zgadzałam, żeby go nie zawieść. Janek wyczuwał mój brak entuzjazmu, więc czasem starałam się bardziej, żeby go zadowolić. Seks nigdy nie był jednak najmocniejszą stroną naszego związku. Szczerze mówiąc, chyba umiałabym się bez niego obejść, choć przyznaję, zazdrościłam kobietom, które potrafiły się ekscytować „tymi sprawami”…

Kocham męża i nie chcę go stracić

W końcu zaakceptowałam to, jaka jestem. No trudno, różnimy się. Jedni są spontaniczni, inni nie. Jedni rodzą się optymistami, inni widzą świat w czarnych kolorach. Są ludzie, dla których seks jest najważniejszy, są tacy, dla których mógłby nie istnieć. Jest jednak pewien problem: nie potrafię pogadać o tym z Jankiem. Boję się, że to by zniszczyło nasz związek... Niestety, teraz też nie dzieje się najlepiej. Potrafię żyć bez seksu. Zwykle wykręcam się zmęczeniem. Czasem kładę się do łóżka pierwsza i udaję, że śpię. Mój mąż jest wyrozumiały, ale wiem, że cierpi. Wciąż dopytuje się, czy go kocham i czy jest dla mnie atrakcyjnym partnerem. Jest. Kocham go, lubię spędzać z nim czas i nie chcę go stracić.

 

Czytaj więcej