"Czułam, że ta kobieta chce odebrać mi męża! Intuicja jeszcze nigdy mnie nie zawiodła..."
Fot. 123RF

"Czułam, że ta kobieta chce odebrać mi męża! Intuicja jeszcze nigdy mnie nie zawiodła..."

"Mój Adrian pracował w instytucji kultury. Mniejsza z tym, gdzie dokładnie. Znajomości z nimi bywały przydatne... Nie dziwiło mnie więc, że ma wielu przyjaciół z tak zwanych artystycznych kręgów. Była jednak znajoma, która od początku mnie niepokoiła – Cecylia. Ta kobieta wydzwaniała do mojego męża prosząc o niby to przyjacielskie przysługi, ale ja przeczuwałam, że ona po prostu go uwodzi! Nie mogłam na to pozwolić..."  Beata, 41 lat

Mój mąż pewnego dnia położył na stole darmowe bilety na najnowszy spektakl w teatrze. Ucieszyłam się bardzo z tego prezentu.
– Od kogo masz bilety? – wypytywałam.
– Od koleżanki, która pracuje w organizacji widowni.
– Aha. Podziękuj jej ode mnie – dodałam.
– Pewnie będzie na spektaklu – odparł mój mąż.

Tamtego wieczoru poznałam Cecylię

Nie pomylił się, poznałam Cecylię tuż przed wejściem na widownię. Stała przy ogromnym lustrze i poprawiała niedbale zarzuconą na ramiona chustę. Była wysoką, kościstą blondynką po czterdziestce. Adrian nas sobie przedstawił, a ja podziękowałam jej za bilety. Cecylia rzuciła kilka zdawkowych uwag i ruszyła na swoje miejsce. Kiedy zniknęła z pola widzenia, skomentowałam:
– Dziwna kobieta. Męska taka. I małomówna.
– No! – Mój mąż roześmiał się. – Idealny kumpel do piwa.
Uśmiechnęłam się. Powinnam być zupełnie spokojna o tę znajomość, jednak poczułam, nie wiedzieć czemu, niepokój. Cecylia mignęła mi jeszcze po spektaklu w szatni. Pomagała się ubrać jakiejś starszej osobie.
– Nie przyszła z facetem? – zapytałam tak jakoś głupio, że Adrian spojrzał na mnie zdziwiony.
– Z tego, co wiem, Cecylia nie ma męża. A ty odkąd oceniasz ludzi po tym, czy są sami, czy kogoś mają?
– No... Może od zawsze...
Omal się wtedy nie pokłóciliśmy. Co on tam mógł rozumieć z kobiecego sposobu myślenia!
– Wcale się nie dziwię – odgryzłam się. – Taki facet w spódnicy – dodałam.
Szkoda tylko, że męska Cecylia nie umiała sobie poradzić z drobnymi naprawami...

Zaczęła wydzwaniać do mojego męża 

Pewnego dnia Adrian odebrał telefon. Przez chwilę słuchał, a potem zwrócił się do mnie:
– Cecylia ma jakiś problem z kranem. Zapytała, czy mógłbym rzucić okiem, a ciebie zaprasza na kawę. Miałam średnią ochotę na konwersację z tą kobietą, ale rewanż za bilety do teatru zobowiązywał. Skinęłam głową.
– To zaraz będziemy. – Adrian odłożył telefon i zaczął wyjmować ze schowka potrzebne narzędzia.
Okazało się, że koleżanka męża mieszka kilka przecznic dalej, poszliśmy więc piechotą. Po dziesięciu minutach marszu Adrian wskazał na niski, szeregowy blok. Zdziwiłam się, że tak dobrze znał drogę do jej domu.
– Często jeździmy razem z pracy autobusem – powiedział, jakby czytając w moich myślach.
– Aha – rzuciłam tylko, wolałam już nic nie mówić, bo Adrian był ostatnio jakoś dziwnie podenerwowany. W mieszkaniu Cecylii zdziwiłam się jeszcze bardziej, kiedy od razu skierował się w stronę łazienki. Nawet nie musiał pytać, gdzie się znajduje.

Na ścianie zobaczyłam... portret mojego męża

Gospodyni poprowadziła mnie do salonu i zaproponowała kawę.
– Chętnie – odparłam, kładąc na stoliku pudełko czekoladek. Rozejrzałam się dyskretnie po mieszkaniu, słysząc, że Cecylia krząta się w kuchni. Cały pokój obwieszony był obrazami, podpisanymi jej imieniem. Dziwne były te malunki. Czarno-granatowo-złote, o jakiejś niepokojącej aurze. Na jednym z nich dostrzegłam męską twarz, która do złudzenia przypominała twarz mojego męża. Wpatrzyłam się w obraz intensywnie, zaciskając palce, aż zbielały.
– Prosiłam Adriana, żeby mi pozował. Ma wybitnie męskie rysy. – Gospodyni postawiła na stoliku tackę. – Śmietanki? – zaproponowała. Pokręciłam głową. Cecylia do tematu portretu nie wróciła, a ja raz za razem obracałam głowę w stronę łazienki, marząc, żeby Adrian szybko skończył naprawiać tę usterkę i żebyśmy mogli wreszcie stąd wyjść. Pachnące kadzidełkami mieszkanie i ten obraz na ścianie przytłaczały mnie. Nie mówiąc o gospodyni, która popijała kawę i spoglądała na mnie dziwnym wzrokiem... Jakby rzucała urok. Miałam wrażenie, że za chwilę coś się stanie. Na szczęście Adrian wreszcie skończył naprawę. Wyszedł z łazienki, włożył kombinerki i śrubokręt do woreczka i usiadł z nami. Cecylia zakrzątnęła się wokół dzbanka z kawą, ale ja poprosiłam, żebyśmy wyszli.
– Boli mnie głowa. – Nie kłamałam. – Muszę się położyć – dodałam.
Adrian pomógł mi nałożyć kurtkę i wyszliśmy na powietrze.

Bałam się poznać prawdę

Podczas drogi powrotnej nie odzywałam się do niego słowem. Bałam się o cokolwiek zapytać... Bałam się poznać prawdę. Sytuacja między nami pogarszała się. Adrian stawał się coraz bardziej rozdrażniony, miałam wrażenie, że mnie unika. Któregoś dnia, gdy brał kąpiel, wzięłam jego komórkę. Znalazłam pełno SMS-ów od Cecylii. „Boże, ten babochłop jest zdolny do takich wyznań?!”, wściekałam się w myślach. Postanowiłam odczekać jeszcze kilka dni, chciałam zdobyć dowody na niewierność męża. Gdzieś podświadomie miałam jednak nadzieję, że to ona próbuje go uwieść. Zwierzyłam się koleżance. Mariola podsunęła mi pomysł założenia „smyczy” na komórkę męża. Posłuchałam jej. Wkrótce dzięki specjalnej aplikacji mogłam zobaczyć na swoim telefonie, gdzie znajduje się Adrian.

Chciałam przyłapać go na gorącym uczynku

Już następnego dnia okazało się, że po pracy udał się do Cecylii. Zacisnęłam zęby i poszłam tam. Chciałam go przyłapać na gorącym uczynku. Nie wiem, jak długo stałam na mrozie pod jej domem i patrzyłam w zasłonięte roletami okno. W każdym razie w końcu doczekałam się. Drzwi na klatkę otworzyły się gwałtownie i wybiegł z nich mój mąż.
– Więcej do mnie nie dzwoń! – Trzasnął drzwiami. – Pomylona baba! – mruknął do siebie, zapinając kurtkę. – Beatko, co tu robisz?! – zapytał, niemal na mnie wpadając.
– A ty? – Odbiłam piłeczkę.
– Nic. Tym razem Cecylii zepsuło się żelazko. A tak naprawdę chodziło o coś innego... Nawet nie pytaj – zastrzegł. – Mam jej już dosyć...
Do domu wracaliśmy w milczeniu. Adrian tylko objął mnie ramieniem, a potem przeprosił za całą sytuację.
Wiesz, ja naprawdę myślałem, że to taki kumpel w spódnicy. Że ona bezinteresownie załatwiała nam te bilety... Dlatego pomogłem jej raz czy dwa. Naprawiłem ten kran. Wcześniej poprosiła mnie o pozowanie... Zrozum, myślałem, że to tak po kumplowsku. Aż do dzisiaj, kiedy usiłowała mnie uwieść... – Zaczerwienił się.
Pokiwałam tylko głową, myśląc: „Intuicja jeszcze nigdy mnie nie zawiodła”.

 

Czytaj więcej