"Teściowa uparła się, żebym nosiła jej ciuchy. Nie wiedziałam, jak jej odmówić..."
Fot. 123 RF

"Teściowa uparła się, żebym nosiła jej ciuchy. Nie wiedziałam, jak jej odmówić..."

"Moja teściowa przynosiła mi w prezencie ubrania, w których już nie chodzi. Nie chciało mi się nawet otwierać torby z nimi, bo i tak wiedziałam, jak wyglądają te jej eleganckie bluzki i sukienki: ze sztucznych materiałów, koszulowe, w paski, kratkę lub kwiaty. Nie w moim stylu i za duże! Mogłam te rzeczy komuś oddać, ale teściowa ciągle dopytywała, kiedy je założę. Długo myślałam, co zrobić, aż wreszcie mnie olśniło..." Basia, 30 lat

– Basiu, przyniosłam ci kilka eleganckich bluzek. W niektórych w ogóle nie chodziłam – zwróciła się do mnie teściowa, stawiając reklamówkę na krześle w kuchni.
– Dziękuję, mamo – powiedziałam, zdobywając się na uśmiech. – Zabiorę torbę do pokoju – zaproponowałam.
– Ale nie obejrzysz? – zdziwiła się.
Nie musiałam oglądać. Wiedziałam, jak wyglądają te jej „eleganckie bluzki”. Ze sztucznych materiałów, koszulowe, w paski lub kwiaty. Zupełnie nie w moim guście.
– Oczywiście, mamo, że obejrzę – odparłam. – Nie chcę tylko tu w kuchni, bo smażę rybę – wyłgałam się.
– Myślę, że będą na ciebie dobre – powiedziała teściowa. – A nawet jeśli trochę za luźne, to nie szkodzi. Teraz nawet taka moda. Będziesz miała w czym iść na imieniny do cioci – ucieszyła się.
Pokiwałam smętnie głową i zaniosłam bluzki do pokoju. Nie miałam zamiaru ich zakładać, choć wiedziałam, że teściowa obdarowuje mnie tymi rzeczami z dobrego serca. Szkoda tylko, że wszystko, co mi dawała, było w jej guście...

Nawet kuzynka przyznała, że mam problem

Nazajutrz wpadła do mnie szwagierka.
– Co masz taką nietęgą minę? – zapytała, przyglądając mi się uważnie.
– Szkoda gadać, Teresko. Mama znów mi przyniosła torbę bluzek, w których nie chodzi – odparłam.
– Uff, jakie to szczęście, że mieszkam na drugim końcu miasta i do mnie nie chce jej się taszczyć reklamówek – zaśmiała się Teresa.
– Ala co ja mam robić? Nie dość, że na urodziny obdarowuje mnie rzeczami zupełnie nie dla mnie, to jeszcze gratisowo podrzuca mi ciuchy, w których wyglądam jak własna matka!
– No to wrzuć je do szafy albo przekaż komuś. Co za problem? – wzruszyła ramionami Teresa.
Taki problem, że teściowa chce, żebym się w nie ubierała, na przykład na rodzinne imprezy – wyjaśniłam.
– Hm... – zastanowiła się Teresa.
– A te bluzki to naprawdę takie straszne?
– Zaraz sama ocenisz – powiedziałam, sięgając po reklamówkę. – Proszę, oto pierwsza. Majtkowy róż – rzuciłam, wyjmując z torby bluzkę. Teresa skrzywiła się na jej widok.
– Piękna nie jest – przyznała. – Inne nie odbiegają stylem – ostrzegłam i zaczęłam wyjmować kolejne.
– Faktycznie, masz problem – stwierdziła Terenia po mojej prezentacji.
– I to jaki! – westchnęłam, siadając na krześle.
Nie wiem, czy mama nie może, czy nie chce zrozumieć, że mam trzydzieści lat i zupełnie inny gust.
– A może jej nie pasuje twój styl i chce go zmienić, podrzucając ci te rzeczy.
– Ale ty ubierasz się tak jak ja i ciebie jakoś nie zmienia – zauważyłam.
– Nie zmienia, ale gdera jak najęta! – odparła Teresa. – Dlatego cieszę się, że nie mieszkam z nią po sąsiedzku – rzuciła, a ja po raz pierwszy zaczęłam żałować, że mam dom w centrum.

Zdaniem teściowej ubieram się niestosownie do swojego wieku

Dwa dni później obiecałam teściowej, że odbiorę ją z przychodni po badaniach.
– Dzień dobry, mamo – powiedziałam, stając na korytarzu ośrodka zdrowia. Teściowa odwróciła się do mnie uradowana. Gdy jednak popatrzyła na mój strój, uśmiech zniknął z jej twarzy.
– A coś ty za kurtkę ubrała?! – zawołała zdziwiona.
– Zieloną?... – rzuciłam zakłopotana.
– To widzę – oświadczyła. – Gdzie tobie w takiej kurtce! Matka dwójki dzieci, a ubiera się jak nastolatka – pokiwała głową z dezaprobatą. – Dostałaś przecież ode mnie taką ładną beżową kurteczkę – zauważyła. Przyznam, że zrobiło mi się wstyd i poczułam się niezręcznie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio ktoś tak bezceremonialnie zwrócił mi uwagę. Już miałam teściowej odpowiedzieć być może mało grzecznie, ale się powstrzymałam. Nie chciałam robić scen. – Basiu, ja przepraszam, że zareagowałam tak ostro, ale wstyd mi się zrobiło – zwróciła się do mnie teściowa, gdy wyszłyśmy z ośrodka. – Trochę nie pasuje, żebyś się tak ubierała. Jesteś matką, masz męża, a wyglądasz jak podfruwajka – zauważyła.

Zaryzykowałam i założyłam  bluzkę od niej 

Gdy wróciłam do domu, obejrzałam się uważnie w lustrze. Dżinsowa spódniczka, krótka kurtka... „Może trochę za młodzieżowo? Może naprawdę teściowa ma rację?”, zastanowiłam się. Postanowiłam zaryzykować i na imprezę do cioci ubrać bluzkę od teściowej. Koszulową, w niebieskie paski. „Mama będzie zachwycona, a ja sprawdzę, jak się czuję w takich ciuchach”, powtarzałam sobie.
– W tym idziesz? – Jarek, mój mąż, popatrzył na mnie zszokowany.
– Przecież to bluzka od twojej mamy, nieładna? – zapytałam.
– No... ładna – zawahał się. – Tylko tak... dostojnie w niej wyglądasz. „A czuję się, jakby mi ktoś z trzydzieści lat dołożył”, pomyślałam.
Kiedy pojawiłam się u ciotki, Teresa parsknęła śmiechem na mój widok, a ciocia zrobiła ogromne oczy, tylko teściowa tonęła w zachwytach. Niestety, mimo jej komplementów byłam przekonana, że ten nowy image do mnie nie pasuje.

Czułam się starsza, mniej atrakcyjna i skrępowana

Przyrzekłam sobie, że nigdy więcej tak się nie ubiorę, ale następnego dnia teściowa zgotowała mi prawdziwą niespodziankę...
– Widzę, że się przekonałaś do ładnych rzeczy, więc poszperałam w szafie i wybrałam coś dla ciebie – rzuciła, gdy zjawiła się u nas z samego rana.
– O... Dwie torby?! – jęknęłam, patrząc na wypchane ciuchami reklamówki.
– Nie musisz mi dziękować – teściowa uśmiechnęła się wesoło. – I tak w tych rzeczach nie chodziłam – dodała. „Założę się, że ja też nie będę”, postanowiłam załamana.
Łatwo było sobie to obiecać, ale wytrwać w tym trudniej, bo teściowa wciąż zamęczała mnie pytaniami, czemu nie noszę rzeczy, które mi dała. Nie wyobrażałam sobie napływu kolejnych „upominków” od mamy mojego męża, zwłaszcza że już teraz zaglądanie do szafy napawało mnie przerażeniem. Bałam się pomyśleć, co będzie potem. Długo zastanawiałam się, co zrobić, aż wreszcie mnie olśniło...

Też postanowiłam dać teściowej prezent

Następnego dnia poszłam do sklepu, a później pobiegłam do teściowej.
– Mamo, mam dla ciebie prezent! – zawołałam, stając w drzwiach.
– Z jakiej okazji? – zdziwiła się.
– To w dowód wdzięczności. Tyle ubrań mi już dałaś, a ja się nie zrewanżowałam. Pomyślałam, że to niegrzecznie, i postanowiłam kupić ci coś ładnego – wyjaśniłam.
– Jakaś ty miła! A co to? – zapytała.
– Śliczna bluzka! Teściowa szybko rozwinęła pakunek.
– O... – jęknęła, i to bynajmniej nie z zachwytu.
– To dla mnie, tak?
– Piękna, prawda? Bardzo dobrej firmy, a seledyn to najmodniejszy kolor tego sezonu – zapewniłam.
– No, tak... nie wątpię – powiedziała zmieszana. – Bardzo ładna, tylko... chyba nie na moje lata...
– Jak to! – oburzyłam się. – W modzie wiek nie ma znaczenia – zapewniłam. – Skoro ja mogę chodzić w mamy bluzkach, to mama może ubierać się w takie koszulki! – oświadczyłam. – Z tej samej serii widziałam jeszcze pomarańczową. Koniecznie ją mamie kupię przy następnej okazji!
– Może lepiej się z tym nie spiesz – powiedziała niepewnie i zapakowała prezent ode mnie w papier.
Odetchnęłam z ulgą, bo bluzka okazała się strzałem w dziesiątkę!

Teściowa znalazła sobie inną ofiarę...

Tydzień później wpadła do mnie zdenerwowana Tereska i zawołała:
– Nie uwierzysz, co się stało!
– Nie denerwuj mnie, mów! – przestraszyłam się nie na żarty.
– Teściowa! – rzuciła zdyszana.
– Co z nią?! – zapytałam przerażona.
– Z nią dobrze! Ale ze mną gorzej! – odparła szwagierka. – Wczoraj zjawiła się u mnie z workiem pełnym ciuchów. Co ja z nimi zrobię?!
Gdy dotarło do mnie, o czym mówi Teresa, ryknęłam śmiechem. Długo nie mogłam się opanować. A jak już doszłam do siebie, pocieszyłam szwagierkę, opowiadając jej o moim sposobie na szczodrość teściowej.

 

 

Czytaj więcej