"Zdradziłem swoją dziewczynę, a ona postanowiła zniszczyć mi życie! To niesprawiedliwe..."
Fot. 123RF

"Zdradziłem swoją dziewczynę, a ona postanowiła zniszczyć mi życie! To niesprawiedliwe..."

„Taka świetna dziewczyna, a ty zrobiłeś jej wyjątkowe świństwo”, usłyszałem od naszego wspólnego kumpla. „Co ci odbiło, stary?” – pytali znajomi. Wkurzyłem się na Dominikę. Przespałem się z inną, fakt, ale przecież nie musiała o tym opowiadać wszystkim dookoła! Chciała się zemścić i zawiązała spisek...!"  Krystian, 29 lat

– Co ty tu robisz?! – warknął ojciec Dominiki, gdy poszedłem do ich domu, żeby z nią porozmawiać.
– Chciałem wytłumaczyć to głupie nieporozumienie...
– To tak się teraz nazywa zdradę – zakpił i zamknął mi drzwi przed nosem.
Stałem tam jeszcze przez chwilę, bo nie mogłem uwierzyć, że Dominika powiedziała swoim rodzicom, że ją zdradziłem! Czy ona oszalała?! Przecież to była nasza sprawa!

Znajomi nagle nie chcieli ze mną rozmawiać

Musiałem z kimś pogadać i zacząłem obdzwaniać znajomych. Ale jakoś nikt nie miał czasu. Poszedłem więc do knajpy, w której pracował mój kumpel. Ale kiedy wszedłem do lokalu, Jacek na mój widok skrzywił się raczej, niż uśmiechnął. Spytał tylko, czego się napiję, a potem przez cały czas był zajęty.
– Co jest, stary? – zaczepiłem go w końcu. 
Jacek przez chwilę milczał. Potem nagle uniósł głowę i popatrzył mi prosto w oczy.
– Ja wiem, że my, faceci, robimy różne głupie rzeczy, ale to, jak potraktowałeś Dominikę... – zawiesił głos i pokręcił głową. – Nie zasłużyła na coś takiego. Co ci odbiło?
– Więc to o to chodzi! – zawołałem z goryczą. – Widzę, że Dominisia zdążyła już się wszystkim poskarżyć. Biedactwo... – kpiłem.
– Przyhamuj, Krystian – poprosił mnie Jacek. – Nie próbuj odwrócić kota ogonem. Wina jest twoja, nie jej. I nie mam zamiaru robić jej dodatkowo przykrości, spotykając się z facetem, który tak ją skrzywdził. Uważam, że teraz to ona nas potrzebuje – mądrzył się.
– Nas? – powtórzyłem. – Kogo jeszcze masz na myśli?
– Całą naszą grupę – wyjaśnił.
Tylko się zaśmiałem i pokręciłem głową. Teraz zaczynałem rozumieć, dlaczego wszyscy, do których dzwoniłem, nie mogli się ze mną spotkać. Zawiązał się spisek przeciwko mnie. Ona go zawiązała. W akcie zemsty. „Co za szuja!”, pomyślałem z odrazą.

Bo przecież to było niesprawiedliwe!

Zdradziłem ją, to fakt, ale czy ktoś mnie zapytał, dlaczego to zrobiłem? Tak naprawdę to przez nią. Ona miała kłopoty w pracy i ciągle była w kiepskim nastroju. Od tygodni nie dawała się nawet dotknąć. A ja byłem młodym mężczyzną, który potrzebował seksu. Tamta dziewczyna nic dla mnie nie znaczyła. Była tylko pięknym ciałem, które dostarczało mi przyjemności. „Trudno”, pomyślałem wreszcie. „Będę żył bez znajomych. Albo poszukam sobie nowych”.

To nie koniec. Przez Dominikę straciłem też pracę!

Pracowałem u szwagra Dominiki w wielkim magazynie. Rozładowywałem ciężarówki i wózkiem widłowym rozwoziłem towar po pomieszczeniu. To właśnie w pracy poznałem Dominikę.
– O co chodzi? – spytałem, gdy sekretarka wezwała mnie do gabinetu szefa.
– Usiądź, Krystian – poprosił Robert z miną, która nie wróżyła nic dobrego. – Chciałem ci wręczyć to osobiście – podał mi papier. – Mam nadzieję, że podpiszesz i rozejdziemy się w zgodzie.
Szybko rzuciłem wzrokiem na kartkę.
– Wypowiedzenie? – szepnąłem ze zgrozą.
– Tak. Przykro mi – kiwnął głową Robert. – Nie jestem z ciebie zadowolony.
– Od kiedy Dominisia albo jej siostra poskarżyła ci, jak brzydko się zachowałem? – spytałem z drwiną. – Bo nie próbuj mi wmówić, że nie ma to nic wspólnego ze sprawą twojej szwagierki.
– Owszem, w pewnym sensie ma – zgodził się nieoczekiwanie mój szef. – Trzymałem cię tu przez ostatnie pół roku tylko dlatego, że byłeś jej chłopakiem.
– Fajna historyjka! – zaśmiałem się.
– Spójrz na to – podsunął mi inny papier. Drań zapisywał przez ostatnie sześć miesięcy każde moje potknięcie. Każde spóźnienie, każde niewykonane zadanie, każdy błąd.
– Pięknie mnie urządziłeś – warknąłem.
– Należało ci się to. Od dawna – pokręcił głową i podał mi długopis. Zrezygnowany podpisałem. Wyszedłem stamtąd na miękkich nogach. Wyglądało bowiem na to, że Dominika ma zamiar zniszczyć mi życie. Rzuciła mnie, nastawiła przeciwko mnie znajomych i w dodatku przez nią straciłem pracę. Co jeszcze miała w planach?!

Powoli zaczynałem zapominać, ale pewnego dnia...

Przez kilka tygodni dochodziłem do siebie. Na szczęście znalazłem pracę jako dostawca wody mineralnej do firm i powoli zaczynałem zapominać. Nawet spodobała mi się pewna dziewczyna, sekretarka w jednym biurze, do którego zaglądałem niemal co tydzień. Po trzech miesiącach zdobyłem się na odwagę i spytałem ją, czy umówi się ze mną na kawę. Zgodziła się. Potem spotkaliśmy się jeszcze dwa razy. A później zdarzyło się coś, czego zupełnie się nie spodziewałem. Gdy znowu przywiozłem wodę do firmy, gdzie pracowała Ewa, i właśnie z nią rozmawiałem, do pokoju weszła Dominika!
– Co ty tu robisz? – spytała, stając jak wryta.
– Przywożę tu wodę – wzruszyłem ramionami.
– A... – bąknęła, po czym poprosiła Ewę, żeby do niej zadzwoniła, jak będzie miała czas.
– Ale ja mam czas teraz – zapewniła Ewa, posyłając mi znaczące spojrzenie. – Krystian właśnie miał iść. Wyszedłem stamtąd wściekły. Wiedziałem, że teraz Dominika zrobi ze mnie największego potwora i oczywiście Ewa nigdy więcej się ze mną nie spotka.

Ewa z trudem zgodziła się na spotkanie

Nie pomyliłem się. Zadzwoniłem do Ewki jeszcze tego samego wieczoru i spytałem, czy nie miałaby ochoty na drinka.
– Wiesz, to chyba nie jest dobry pomysł – powiedziała. – Jestem bardzo zmęczona...
– Ewa – przerwałem jej. – Proszę cię o jedną godzinkę. Pozwól mi sobie wszystko wyjaśnić.
– Ale co chcesz mi wyjaśniać? – zdziwiła się. – Zresztą – dodała po chwili. – Mów, słucham cię.
– Nie przez telefon – poprosiłem.
– To zbyt ważna sprawa. Spotkajmy się, błagam. Ewa niechętnie, ale się zgodziła. Poszliśmy do przytulnej knajpki i od razu przeszedłem do rzeczy.
– Domyślam się powodów, dla których nie chciałaś się ze mną dziś spotkać – zacząłem. – Właściwie to jestem ich pewien. Ona już nie pierwszy raz stara się popsuć coś, na czym mi zależy. Przez nią straciłem poprzednią pracę. Nastawiła przeciwko mnie wszystkich naszych znajomych. – To prawda, zdradziłem ją, ale...

Powiedziała, że Dominika jest szczęśliwa!

– Ale o kim ty w ogóle mówisz?! – przerwała mi Ewa.
– No... O Dominice – powiedziałem. – Przecież to ona nagadała ci, że jestem draniem. Prawda? – spojrzałem na nią niepewnie.
– Nie – zaprzeczyła Ewa. – Spytałam ją wprawdzie, skąd się znacie, ale powiedziała tylko, że to dawne czasy, więc nie nalegałam.
– Czemu w takim razie nie chciałaś się dzisiaj ze mną spotkać?! – zawołałem zupełnie zbity z tropu.
– Byłam po prostu zmęczona. Ile razy mam ci powtarzać?! – odparła z niechęcią.
– Kłamiesz, bo ona cię prosiła o milczenie, prawda? To wredna małpa, która nie dość, że sama sobie nie potrafi ułożyć życia, to komuś też nie pozwala. Jest nieszczęśliwa, zgorzkniała i stąd ta jej złośliwość!
– Mówisz o Dominice? – zaśmiała się z drwiną Ewa. – To najweselsza i najmilsza osoba, jaką znam. Poza tym, z tego, co widzę, bardzo zakochana, i to z wzajemnością. Ale to chyba nie twoja sprawa – ucięła. – To raczej ty masz problem, nie ona. Moim zdaniem, nie możesz się pogodzić z jej stratą, więc obarczasz ją odpowiedzialnością za wszelkie nieszczęścia, jakie zdarzają się w twoim życiu! – powiedziała, patrząc mi twardo w oczy. – W każdym razie dobrze, że wszystkiego się dowiedziałam. Na twoim miejscu udałabym się po pomoc do jakiegoś dobrego psychiatry. Masz coś, co się chyba nazywa fiksacją na punkcie pewnej osoby – dodała, po czym wstała od stolika i wyszła z knajpki.

Naprawdę byłem tak beznadziejny?

Jeszcze przez dłuższą chwilę siedziałem nad piwem. Dominika zmieniła pracę i zakochała się! Kto by pomyślał. I najwyraźniej jest szczęśliwa i zadowolona. Jakoś tak huczały mi w głowie słowa Ewy, że to ja mam problem i winą za nieszczęścia w moim życiu obarczam Dominikę. Słowa szwagra mojej dziewczyny, że pracowałem u niego tak długo ze względu na nią i mocno zasłużyłem sobie na zwolnienie. Oświadczenie Jacka, że po tym, co zrobiłem, nie może być po mojej stronie. A teraz jeszcze Ewa dała mi kosza. Naprawdę byłem tak beznadziejny? Zamówiłem drugie piwo i usiadłem z nim przy barze. Zacząłem się żalić barmance. Kiwała głową, zgadzając się ze wszystkim, co mówiłem. Czyli jednak to ja miałem rację. Spisek przeciwko mnie naprawdę istniał. A Ewka do niego dołączyła. Byłem tego pewien...

 

Czytaj więcej