"Mój szwagier będzie wychowywał nie swoje dziecko. Żal mi go, ale muszę milczeć..."
Fot. 123RF

"Mój szwagier będzie wychowywał nie swoje dziecko. Żal mi go, ale muszę milczeć..."

"Myślałam, że moja siostra będzie tęsknić za mężem, gdy ten wyjedzie za pracą do Niemiec. Ale pomyliłam się, i to bardzo! Olka poszła w tango, a swoje zdrady nazywała radością życia. Gdy zaszła w ciążę z kochankiem, obmyśliła sprytny plan, a mnie kazała trzymać buzię na kłódkę..." Lidka, 36 lat

Moja młodsza siostra Ola wyszła za mąż młodo, niemal zaraz po maturze. Pan młody był starszym od niej o dwa lata mechanikiem samochodowym, a powód szybkiego ślubu był dość prozaiczny – ciąża. Pobrali się, kiedy Olka była w trzecim miesiącu. Niestety, krótko po ślubie poroniła.

Żal mi było mojego szwagra

Tadzik to dobry chłopak. Z zasadami, wierzący. W życiu nie zdradził Olki i do domu przynosił każdy zarobiony grosz. Tyle że Oli wciąż było mało kasy i w końcu, trzy lata po ślubie, namówiła go, by wyjechał do pracy do Niemiec.
– Nie żal ci Tadka wysyłać za granicę? – dziwiłam się. Olka nie wyglądała na wzruszoną.
– Chcę mieszkać z dala od teściów, we własnym mieszkaniu, a ktoś musi na nie uzbierać, nie? Ja zarabiam tyle, co kot napłakał, to niech on głową ruszy!
– Ale jego czeka tam ciężka fizyczna harówka – broniłam szwagra.
– A co ty tak na mnie naskakujesz?! To moja wina, że on jest po zawodówce? – wybuchnęła Olka. – Gadasz tak, jak moja teściowa: „Biedny Tadziu, tak ciężko będzie pracował!” A co? Żonę ma, niech robi!
Ty go w ogóle jeszcze kochasz, Olu? – zapytałam cicho. Roześmiała mi się prosto w twarz.
– Kocham?! To dobre – prychnęła. – Ty się chyba za dużo romansów naczytałaś, siostrzyczko. Ta nasza miłość to gdzieś się dawno ulotniła. Ale co zrobić? Żyć trzeba dalej. Przecież się nie rozwiodę! Gdzie pójdę? Z powrotem do rodziców? Nie, dziękuję – warknęła. Nie ciągnęłam tematu, w końcu to jej sprawa. Chociaż, tak szczerze mówiąc, żal mi było i jej, i Tadka. On chyba wciąż szczerze kochał żonę, a ona była młoda i... zgorzkniała.

Kiedy Tadek wyjechał, moja siostra ruszyła w tango

Kiedy szwagier wyjechał, miałam nadzieję, że Olka za nim zatęskni, doceni to, co miała, ale gdzie tam! Ruszyła w tango. Dawniej, kiedy Tadek był w kraju, rzadko wychodziła wieczorami. Czasem gdzieś do przyjaciółki, może do kina, za to teraz... Nie było weekendu, żeby moja siostrunia nie wybrała się na jakąś imprezę! Poznała nowe koleżanki, ufarbowała się na blond, schudła.
– Boże, wreszcie zaczęłam żyć! – powtarzała za każdym razem, kiedy się widziałyśmy.
– Żeby jeszcze teściowa mi odpuściła... Ta ropucha śledzi każdy mój ruch! Niby mamy osobne wejścia, ale i tak wszystko wie i zaraz się czepia! A potem się dziwi, że ja chcę się od nich wynieść do własnego mieszkania, głupia baba – mruknęła Olka.
– A co u Tadka? Dzwoni? Jak mu tam w tych Niemczech? – zmieniłam temat.
– A jak ma być? Pracy dużo, nawet w weekendy. Czasem na piwo chodzi z tymi chłopakami, z którymi mieszka, i tyle – wzruszyła ramionami.

Opowiedziała mi o swoich wyczynach. Byłam zdruzgotana

– Nie boisz się, że się między wami popsuje? Że on sobie tam kogoś znajdzie? Z niego jest taki przystojniak. No powiedz, Olka?
– Lepszej ode mnie nie znajdzie! – prychnęła, przeglądając się w lustrze. „Żebyś się nie zdziwiła”, pomyślałam.
– Super wyglądam w tym złotym kolorze, nie? Jeden taki facet w klubie powiedział mi nawet, że mam w sobie coś z Marilyn Monroe, wyobrażasz sobie?! Tak się wtedy ucieszyłam, że dałam się zaprosić na drinka, a potem pojechaliśmy do niego...
– Dałaś się zaprosić do mieszkania jakiegoś obcego gościa?!
– A gdzie niby mieliśmy iść? Przecież nie do nas. Co powiedziałabym teściowej?
– Przespałaś się z nim? – zapytałam. Spojrzała na mnie jak na wariatkę.
A jak myślisz? – syknęła. – Jasne, że tak. Chwytaj dzień, czy jak tam mówią, nie? Mam zrezygnować z całej radości życia, bo Tadek wyjechał?
– To nazywasz radością życia? Zdradę? Zabezpieczyłaś się chociaż?
– Nie pamiętam, pijana byłam – machnęła ręką, dodając, że facet ma obłędne mieszkanie i dużo kasy.
– Obiecał, że jeszcze zadzwoni! – cieszyła się. Byłam zdruzgotana jej wyznaniem. Nie sądziłam, że stała się z niej aż taka egoistka.

No i stało się. Zaszła w ciążę!

Kilka tygodni później, jak na ironię losu, okazało się, że moja siostra jest w ciąży. Nie muszę chyba dodawać, że szczęśliwym tatusiem bynajmniej nie był mój szwagier. Dowiedziałam się jako pierwsza. Oczywiście Ola już miała plan. – Musisz mi pożyczyć na bilet, Jolka! Jadę do Niemiec, przespać się z mężem – zachichotała. – No co się tak gapisz? Pofiglujemy przez weekend, potem przez telefon mu powiem, że będzie tatusiem i po sprawie. Ciąża jest wczesna, łatwo będzie Tadkowi wmówić, że dzieciak jest jego – powiedziała.
Chwilę później zapytała ponownie, co z tą kasą na bilet. Pożyczyłam jej, co miałam zrobić? I pojechała...

Kazała mi trzymać buzię na kłódkę

Wróciła kilka dni później w doskonałym nastroju.
– On tam świetnie zarabia, wyobraź sobie! Kto wie, może niedługo rzucę w cholerę pracę i przeniosę się do Niemiec? Bo co mnie tu trzyma? – paplała. „Nikt?”, pomyślałam ze smutkiem. „Tylko ja i ojciec”, ale kim my dla niej byliśmy? Parą frajerów.
Jakiś czas później moja siostra zrealizowała swój plan. Gładko wmówiła mężowi, że zaszła w ciążę podczas tamtego gorącego weekendu w Berlinie. Teraz oboje czekają na dziecko. On zaharowuje się za granicą, żeby dzieciakowi niczego nie zabrakło, moja siostra nadal imprezuje. Nie wiem, jak to się skończy, boję się nawet pomyśleć. Żal mi Tadka, żal mi tego dziecka, którego matką będzie Olka... No szkoda słów! Kilka dni temu Tadek przyjechał do Polski na jakiś czas. Przyszli do mnie oboje – ona już z wyraźnie zaokrąglonym brzuszkiem, on dumny jak paw.
– Trzymaj buzię na kłódkę! – pouczyła mnie siostra, kiedy szwagier poszedł do łazienki.
– Nie mam zamiaru o niczym go informować, siostrzyczko – pokiwałam głową. – To ty będziesz musiała żyć ze świadomością, że oszukujesz dobrego człowieka, który cię kocha! – wyszeptałam ostro. 

 

Czytaj więcej